Z Pragą mam jak z byłą dziewczyną, nie pamiętam czy już jesteśmy przyjaciółmi czy dopiero będziemy. Żeby przypomnieć sobie jaka jest piękna trzeba się z nią koniecznie przespać i wypić poranną kawę, bardzo poranną. Uwielbiam jej zamglone oczy w kolorze Wełtawy i delikatną cerę w odcieniach sepii, którą za każdym razem podziwiam ze wzgórza Letna. W listopadzie tego roku na Malej Stranie była naprawdę sobą, pozbawiona tego całego turystycznego woalu a raczej czadoru. Pozowała każdemu, który tylko poświęcił brzask by oddać jej należny szacunek. Znając swoją słabość do pięknych kobiet, pewnie do niej jeszcze zatęsknię.